Nie wszyscy wiedzą czym różni się impreza na orientację rozgrywana na zasadach rogainingu, od innych InO. Służymy krótkim wyjaśnieniem.
Podczas rogainingu chodzi o to, by w określonym limicie czasu odnaleźć w terenie jak najwięcej punktów kontrolnych. Brzmi znajomo, gdzie jest więc „haczyk”? Otóż punkty kontrolne mają różną wartość punktową: te bliższe startu i łatwiejsze do odnalezienia wyceniane są nisko, te najbardziej oddalone i najtrudniejsze do odnalezienia, są wyceniane wyżej. Poza tym punktów kontrolnych jest znacznie więcej niż w innych InO i zakłada się, że żaden zawodnik nie dotrze w przewidzianym limicie czasu do nich wszystkich. Wygra więc ten zawodnik (lub drużyna), która zdobędzie najwięcej punktów przeliczeniowych i zrobi to szybciej od innych. By odpowiednio zaplanować trasę, każdy otrzyma mapę na ok. godzinę przed startem. Limit czasu na naszej imprezie wyniesie 6 godzin, czyli będzie to prawie cały dzień biegania. Biegania lub chodzenia, bo jeśli ktoś chce potraktować nasze InO rekreacyjnie, nie będzie musiał się śpieszyć – zaliczy mniej punktów, ale i tak odwiedzi miejsca ciekawe krajobrazowo i krajoznawczo.
Rogaining wymyślono w Australii. W latach czterdziestych XX w. w okolicach Melbourne organizowano zawody mające zasady rogainingu, choć nikt ich tak nie nazywał. Trzeba było poczekać jeszcze ok. trzydzieści lat, by zasady zostały spisane, by powstało odpowiednie stowarzyszenie i wreszcie, by zawody zostały nazwane. W nazwie zawarto początki imion pierwszych organizatorów, a byli to: Rod Phillips, Gail Davis i Neil Phillips.